Pierwsze długie wspólne wakacje z Anią (powyżej tygodnia), pierwszy raz za granicą razem, pierwsze wakacje samolotem (poza weekendowym wypadem do Danii).
Dużo pierwszych razów 🙂
Kontrola bagażów bez zarzutu, chwila oczekiwania na odprawę przy bramce i lekki stres przed kolejną kontrolą bagażów w Ryanairze. Nasze plecaki nie wyglądają, jakby miały zmieścić się w tych małych przegródkach dla bagażu osobistego…
…pierwszy przechodzę ja – bez problemu. Anię wyrywkowo wybierają do kontroli, ale udaje się jej wepchnąć plecak, walizka też dostaje akceptację. Przechodzimy 🙂
Lądujemy bez większych kłopotów. Na lotnisku czeka na nas deszcz – na szczęście są 23 stopnie i wiatka na przystanku autobusowym, z którego będziemy wyruszać do centrum miasta.
Po dłuższym niż o oczekiwałem spacerze z bagażami docieramy do pierwszego miejsca, w którym śpimy. Zostajemy tu na dwie noce.
Centrum, Old Town, mekka turystów, sklepików i restauracji – dwie uliczki dalej i okazuje się, że nastaje prawie zupełna cisza.
Śpimy na pięknym placyku z fontanną i bardzo restauracją – na szczęście bardzo elegancką i gości w ogóle nie słychać z okna. Drzwi po lewej stronie to nasze malutkie studio – idealne dla dwóch osób.
Zostawiamy bagaże i idziemy na spacer krajoznawczo-kulinarny. W skrócie chcemy zjeść i nacieszyć oczy majestatem miasta wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wąskie uliczki sięgające 8 wieku przed Chrystusem robią wspaniałe wrażenie.
Trochę świadomie klucząc, trochę gubiąc się w krętych korytarzach, wyglądających identycznie podczas pierwszej wizyty, trochę wspomagając się mapami Google, znajdujemy miły lokal z lokalnymi potrawami.
Najedzeni i dużo szczęśliwsi zwiedzamy kolejne części miasta wracając najdłuższą możliwą drogą do naszego studia na noc.